Dzisiaj, w poniedziałek 30. grudnia 2019, zamierzam w blogu podsumować mijający 2019 rok. A sporo się wydarzyło :D Pozwolicie, że ujmę to, czasami w konkretnych datach, czasami w przybliżonych, ponieważ mój mózg nie wszystko aż tak dokładnie pamięta :P Dlatego właśnie ten dzisiejszy wpisowy blog będzie zawierał takie oto podsumowanie. Ale przejdźmy do szczegółów:
- Zacznijmy nietypowo, czyli od... Sylwestra zeszłego roku. Spędziłem go w domu, w spokoju, bez petard i innych niepotrzebnych wymysłów. W rodzinnej atmosferze - mówiąc skrótowo :D Zeszłorocznego Sylwestra wspominam jako... pierwszego od niepamiętnych czasów "dziwnego" Sylwestra. Zero alkoholu, tylko i wyłącznie - dla podtrzymania nastroju i bąbelków - bezalkoholowy szampan dla dzieci i... zamienniki, typu Pepsi, oranżada itd. Dlaczego napisałem "dziwny" ??? Ponieważ nie pamiętam czasów ( zbyt stary jestem :P ) kiedy na Sylwka nie dziabnąłem przynajmniej lampki "normalnego" szampana i paru piw. Ale to było minimum w tych starych czasach. Jednak nawet bez alko ŚWIETNIE się bawiłem :D
- Styczeń. Przygotowania i oczekiwanie na 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Czas zabiegania i tego upragnionego od lat Finału. Spytacie się mnie dlaczego "upragnionego" ??? Już odpowiadam. Otóż po długoletniej przerwie od ostatniego zbierania ( trwała ona chyba 8 lat - jeśli mnie pamięć nie myli ) podjąłem tą ważną obywatelską decyzję: PODŁĄCZĘ się pod zbiórkę jako wolontariusz :D Nie tylko wrzucę do puszki, ale też takową puszkę będę też starał się w imieniu Sztabu i WOŚPu jakoś zapełnić :) Poza tym, że wiele lat temu zaczynałem jako wolontariusz ( rok 1997 ), pomagałem jako członek sztabu z dwoma Finałami w rodzinnym Ciechanowie ( 2004 i 2005 - ale to głównie ja załatwiałem gadżety na licytacje i latałem za wszystkim :P ) oraz w Manchesterze, w sztabie ( 2007, 2008 ), pomagałem jako Pokojowy Patrol przy warszawskich Finałach ( 2009-2013 ) to teraz postanowiłem zrobić swój COME BACK :D Przez parę miesięcy wstecz, pomagając w miejscowym klubie muzycznym, udało mi się uzyskać parę znaczących gadżetów na licytacje :) . Już w dniu Finału mogłem powiedzieć - oczywiście z dozą uśmiechu - iż mam swój prywatny rekord :D Mimo, iż puszka byłą jeszcze pusta :P Ale to dzięki licytacjom dołożyłem swoją cegiełkę do całej WSPANIAŁEJ inicjatywy :D Cały dzień na nogach, od samego rana do późnego popołudnia, ale WARTO BYŁO :D Przemierzając rodzinne miasto wszerz i wzdłuż - a kto nie był ten nie wie jak jest rozległe - udało uzbierać się kwotę niezbyt dużą, ale przecież przy takich zbiórkach nie ważna jest ilość, ale uczciwość i chęci. Dokładając licytacje to miałem tak na podsumowaniu: puszka - 221 zł 31 gr, 1 euro litewskie, 2 funty ; licytacje - około 3.000 zł :D I taki oto zadowolony - że pomógł - człowiek wraca na miejsce gdzie odbywa się miejscowy koncert Finałowy. Już mieliśmy powoli wychodzić na tradycyjne Światełko do Nieba, kiedy Szef Sztabu podał taką oto wiadomość: Przerywamy koncert, ponieważ w Gdańsku doszło do tragedii. Wielki Przyjaciel Orkiestry i Prezydent Gdańska został parokrotnie ugodzony nożem i walczy o życie. Wyjdźmy w ciszy na światełko, ale... zapalmy je dla niego. I bądźmy myślami razem z nim i jego najbliższymi. Wiadomość, która powaliła na nogi, nikt ze zgromadzonych się takiego rozwoju sytuacji, w tym jakże PIĘKNYM dniu, nie spodziewał. Po śmierci Pawła Adamowicza Sztab poprosił parokrotnie o stawienie się w centrum miasta, pod ratuszem, na Marszu Milczenia - co uczyniłem
- Luty. Co tu dużo pisać ??? Akurat tutaj to nic ciekawszego się nie wydarzyło :D Praca, praca i jeszcze raz praca - tak mógłbym podsumować ten krótki miesiąc :P
- Marzec. Początek marca to dwie WAŻNE kwestie przypadające na ten czas: moje urodziny i... rozliczenie Finału WOŚP. Urodzinki - po raz pierwszy od niepamiętnych lat obchodzone... w pracy. Z tej oto okazji zakupiłem 2 kg cukierków, aby poczęstować wszystkich na swojej zmianie, ale i też tych, którzy "przypadkiem" się na słodką ucztę załapali. Ponieważ jestem człowiekiem wychowanym i kulturalnym, a na halę nie powinno wnosić się jedzenia itd. - o czym świadczą tabliczki na drzwiach - poinformowałem o tym zamiarze swoją brygadzistkę i wytłumaczyłem o co kaman. Wszystko przebiegło sprawnie, gładko i bezboleśnie. A tutaj małymi kroczkami zbliżał się dzień rozliczenia Finałowego. Wiecie, że tym żyję i... muszę powspominać troszeczkę :D Dlatego wybaczcie :P Jeszcze później się pojawi parę wątków :D Oglądając rozliczenie - niestety na powtórce - już wiedziałem, że... będzie REKORD :D Ale, że aż tyle - to by mi do głowy nie przyszło :D W najbliższym roku MUSIMY mieć zebrane... 178 mln ( zaokrągliłem ) :D A... i w połowie miesiąca miałem tygodniowy urlop :D PŁATNY !!! :D
- Kwiecień. Podobnie jak maj - praca, praca i jeszcze raz praca. No i trzeba zbierać wolne na koniec lipca i początek sierpnia :D :P
- Maj. Bardzo dużo wolnego. Święto po Święcie - można tak to opisać. Ledwo Wielkanoc minęła, a tutaj 1,2,3. maja i doliczając, że 4.05 to był piątek to człowiek mógł się wyleżeć i wypocząć za wsze czasy. Kubuś rozkręca się z odliczaniem do swojego 18stego Woodstocku :D :P
- Czerwiec. Ostateczne zaklepanie urlopu. Tak na amen, aby nikt mi się z datami nie wpierdzielił jak tutaj już wszystko - na miesiąc przed - pozaklepywane :D W biurze jestem ZAWSZE bardzo szczery i nie owijam w bawełnę, więc... pewnie dlatego cały urlop został zatwierdzony :D Już teraz tylko doklepywać miejscówę na wioskę, dokupować potrzebne lub wcześniej zniszczone manatki i... czekać na ten wymarzony dzień wyjazdu. Ale zaraz zaraz - to jeszcze miesiąc :P Dla mnie nie ma czy miesiąc czy rok - ja żyje od festiwalu do Finału i od Finału do festiwalu :P :D Taki oto ze mnie wariat :D
- Lipiec. W szczególności ostatni tydzień :P Wyjechaliśmy ze znajomymi na 25 PolAndRock Festival do Kostrzyna nad Odrą 25. lipca ( dzień moich imienin :P ) około 11 :D Na miejsce zajechaliśmy około godziny 18 z minutami :D Po zostawieniu manatków na obozowisku, które de facto już powstawało, zająłem się rozstawianiem namiotu. Po niespełna godzinie... musiałem wezwać karetkę na pole namiotowe - ugryzło mnie coś :P Na szczęście moja ekipa sprzed lat, zadbała o moje rzeczy :) Zawsze ludzie pytają się mnie: dlaczego tak wcześniej jadę skoro festiwal rozpoczyna się prawie tydzień później ??? A to dlatego, że... później nie ma miejsca, no i trzeba chłonąć atmosferę imprezy :D Jak mówią badania przeprowadzane wśród uczestników wydarzenia najważniejsze nie są zespoły tam grające tylko właśnie atmosfera :D Czekając na Koleżankę, która miała u mnie po raz kolejny spać, udało mi się sprawić jej miłą niespodziankę: spotkanie z jej ulubieńcami w cztery oczy :D Spotkanie bardzo miłe, koncert chłopaków też :) Wspominam też jak zabrałem ową Koleżankę na koncert Kwiat Jabłoni i... się mi biedaczysko popłakało :D Jak to ona mówi: ZAWSZE znajdę coś co ją pozytywnie zaskoczy :D Milion ludzi, wege żarcie i super atmosfera z super koncertami i super ludźmi - oto chodzi w tym wydarzeniu :D Spotkania ze znajomymi z poprzednich lat, z muzykami, których znam i zdziwienie ile osób mnie tam zna :P Wszak w zeszłym roku jak Koleżanka szukała mojego namiotu to ( jak ona to mówi ) wystarczyło wejść na pole festiwalowe i spytać się o mnie, a ludzie od razu pokierowali wprost do mojego namiotu :P :D ZNANY JESTEM !!! :D Z festiwalu wracaliśmy w niedzielę, 5. sierpnia, po godzinie 14 :P Do domu dotarliśmy... o 7 rano kolejnego dnia :P
- Sierpień. Jeszcze parę dni wolnego, płatnego, pozostało :D Przez rozterki z poprzedniego roku wolałem zaklepać sobie tydzień dodatkowo tego wolnego :P Wróciłem do pracy... 16. sierpnia :P Trochę się stęskniłem, ale... warto było naładować akumulatory na kolejny rok :D I tak na pracy minął sierpień :D
- Wrzesień. Ważny dla mnie miesiąc, ponieważ od zeszłego roku, w tym właśnie miesiącu, obchodzę rocznicę... rzucenia picia :D Wiem, że to dopiero początki, ale od czegoś trzeba zacząć i trzymam się na razie trzeźwo jak cholera :D To była BARDZO WAŻNA DECYZJA w moim życiu i... jak już zaczynam wypracowywać to co osiągnąłem do tej chwili to wolę to zatrzymać na jak najdłużej :D
- Październik. Wszyscy namawiają coraz mocniej do pisania tegoż bloga i w końcu, któregoś pięknego wieczora ulegam namowom :D Tak powstaje pierwszy wpis :) Wyjeżdżam na umówiony wcześniej koncert Przyjaciół z zespołów Raggabarabanda i Farben Lehre :D Chłopaki zaskakują mnie pytaniem: A gdzie, Kubuś, masz swoją Koleżankę co tak szalała na PolAndRock pod sceną ??? Bardzo miło, że ją widzieli i zapamiętali :D Poza tym... mnóstwo innych koncertów i... tradycyjnie praca, praca i jeszcze raz praca :D
- Listopad. Parę Świąt i w związku z tym parę dni wolnego - jak ja to KOCHAM !!! :D Okres jesienny robi ze mnie po prostu człowieka, któremu nic się nie chce :P Ale taka jesienna deprecha przytrafia się większości osób, więc nie dziwota iż tak mój organizm reaguje :P
- Grudzień. I nadszedł miesiąc świąteczny. W pracy już wiadomo, że od 19. grudnia do 7. stycznia będziemy mieli wolne. Zerknąłem więc w swój kalendarz płatnych urlopów i szybko wykombinowałem, iż mogę na spokojnie wykorzystać wszystkie dni ( poza jednym ) jako płatne :D Poza tym rola Mikołaja w Parku Nauki Torus w Ciechanowie i... u znajomych i rodzinki też daje sporo satysfakcji :D Jednak we wspomnianym Torusie zostałem szybko rozpoznany przez swoją bratanicę :P To jednak nie był zbyt dobry pomysł, ponieważ przestała wierzyć w Mikołaja :( Reszta w miarę się udała :D
Ten rok kończę jak kolejne miesiące bez alkoholu co mnie cieszy. Jutro Sylwester - zaopatrzenie jest i ponownie bez picia :D Z tego miejsca życzę WSZYSTKIM, którzy choć na chwilę zanurzą się w lekturę moich "wypocin", aby nadchodzący 2020 rok był jeszcze lepszy niż ten odchodzący. Aby spełniły się, no może nie wszystkie, bo to ciężko, ale marzenia. Żebyście mieli jak najwięcej powodów do radości, szczęścia i jak najwięcej pozytywu :D Miejcie w sobie tą iskierkę nadziei, że wszystko ułoży się po Waszej myśli :D Wasz... Kuba :D Do usłyszenia za rok :D