Siema ludziska
Dzisiaj trochę z innej - jednak częściowo i kulturalnej - beczki. Głośno ostatnio o ogólnoświatowej pandemii tzw. koronowirusa. Nowa choroba na "mapie" świata. Zjawisko przerażające i ogarniające cały świat. Można powiedzieć, że praktycznie pierwsza rzecz jaka wyszła od Chińczyków i... się nie psuje :(
Od jakiegoś czasu społeczeństwa różnych krajów na świecie borykają się z pandemią. Rządy poszczególnych państw odwołują wybory - czy to te regionalne czy państwowe - czekając na lepsze czasy. Nasi jednak... nie :( Igrają z ogniem nie zważając na ludzkie zdrowie i życie. Ograniczają jedynie zgromadzenia do 2 osób, a kościelne i pogrzebowe do 5. Gospodarka pada, mimo iż wiedzieli i uważali, że cały koronawirus ie dotrze do Polski. Fajnie byłoby, ale jednak ludzie się przemieszczali i prędzej czy później było wiadome, że owe dziadostwo zapuka do nas. Padają małe firmy, firmy przewozowe, kawiarnie, kluby - wszystko gdzie może gromadzić się większa liczba ludzi :(
Artyści próbują zorganizować jakoś całą kulturę organizując nieodpłatne koncerty, spektakle itd. Szkoły zostały zamknięte i dzieci uczą się zdalnie, choć tutaj także pojawia się problem. I mam pytanie: ponieważ tylko 60% uczniów ma dostęp do nauki zdalnej, gdzie rodzice podziali pieniądze, które np. dostali z rządowego programu 500+ ??? Nie chcę być człowiekiem siejącym spiskowe teorie, ale... pewnie te 40% stanowią właśnie te dzieci, których rodzice dostawali kasę, a nie inwestowali ??? Bo tak przeliczając: program działa od około 4 lat co daje 48 miesięcy i licząc, że to tylko jedno dziecko ( co jest wątpliwe, bo na jedno rzadko dawali i dają ) to kwota około 24000 zł. Poza tym przed wyborami czeka egzamin 8-mio klasisty ( takich dzieci jest około 400tys. ) i matury ( około 100tys. ). Warto ryzykować ??? Nie sądzę
Druga sprawa - zakaz zgromadzeń. Jak można myśleć, że ludzie będą tak głupi, że pójdą na wybory ??? Jeżeli jednak będą chcieli zagłosować ( co teraz można będzie zrobić ) zdalnie, to kto będzie taki głupi i uwierzy, że po oddaniu głosu jego głos nie zostanie prawidłowo podliczony ??? Srają w gacie, bo zamiast przenieść termin na inny ryzykują zwiększeniem przypadków chorych i zakażonych. A srają, ponieważ sondaże na ten termin mówią o wygranej ich kandydata, a przeniesienie na inną datę - dogrywkę w drugiej turze. I będąc szczery - wkurwia mnie ta cała sytuacja, bo iść po trupach do władzy to już jest najdelikatniej mówiąc... bezmyślne :(
Ostatnio, w trosce o zdrowie swoje i mamuśki z babcią, podjąłem decyzję o wzięciu urlopu w pracy. Stwierdziłem, że ryzykować dla kasy to nierozsądne posunięcie. Jutro wracam i zobaczymy jak tam sytuacja wygląda. Jak jednak mówi ustawa przy linii nie powinno pracować więcej niż 1 osoba, a tutaj gdzie pracuję obecnie - takiej możliwości nie ma, ponieważ 1 osoba nie zdoła "obskoczyć" całego stanowiska :(
Na początku - owszem - trochę naśmiewałem się z obecnej sytuacji, ale... teraz to już śmieszne nie jest :(
Wy tam na górze: opanujcie się, zmniejszcie czas pracy o połowę ( dostaniecie 50% z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych, 50% dacie pracownikowi za wykonaną pracę ), przenieście terminy egzaminów i wyborów, bo... wymrzemy szybciej niż chcielibyśmy ( że tak to ujmę )
I po raz pierwszy od czasu kiedy uczestniczę w wyborach... apeluję: NIE IDŹCIE na WYBORY !!! Mała ilość uczestniczących nie da im prawa do legalizacji wyborów !!!
Nie ładnie tak przeklinać na blogu. Niezbyt miło się to wtedy czyta :(
OdpowiedzUsuń