niedziela, 20 czerwca 2021

Podsumowanie Wszystkich Festiwali - Przystanek Woodstock i Pol`And`Rock Festival - czyli... fakty, mity, liczby i inne zestawienia

Podsumowanie Wszystkich Festiwali - Przystanek Woodstock i Pol`And`Rock Festival - czyli... fakty, mity, liczby i inne zestawienia


Nadszedł, Moi Kochani, czas podsumowań. W tym blogowym wpisie zajmiemy się tym co podsumuje Wszystkie dotychczasowe edycje Najpiękniejszego Festiwalu Świata. Ten wpis będzie wyglądał troszeczkę inaczej niż te, do których się przyzwyczailiście, ale mam nadzieję, że też będzie wyjątkowy. W tym wpisie podzielę się wszystkim ( no praktycznie wszystkim ) co wiem, co mogłem ominąć itp itd we wpisach poprzednich. Niektórzy moi czytelnicy podesłali swoje wspomnienia i zdjęcia ( zarówno pamiątek, jak i siebie samych ) i za ich zgodą opublikuję parę z nich, w tym wpisie. Tak więc... ZACZYNAMY !!!


  • Do tej pory odbyło się - 26 festiwali ( 1 edycja w Czymanowie nad jeziorem Żarnowieckim, 1 edycja na lotnisku Aeroklubu szczecińskiego, czyli Szczecin-Dąbie, 1 edycja w Lęborku ( tzw. "Dziki Przystanek" ), 1 edycja w podwarszawskim Ożarowie Mazowieckim ( tzw. "Najpiękniejsza Domówka Świata" ), 6 edycji w Żarach oraz 16 edycji w Kostrzynie nad Odrą :D )
  • Na samej Dużej Scenie ( nazywanej czasami Sceną Główną ) odbyły się 684 koncerty w wykonaniu 501 zespołów z całego świata
  • Rekordzistami z polskich kapel są: Carrantuohill - 13 występów na Dużej Scenie ; Acid Drinkers - 9 występów na Dużej Scenie ; Hunter, Gang Olsena - 7 występów na Dużej Scenie ; Dżem, Lao Che, HEY - 6 występów na Dużej Scenie ; ANKH, Farben Lehre, Closterkeller, Raz Dwa Trzy, Coma - 5 występów na Dużej Scenie ; Skankan, Obstawa Prezydenta, Swawolny Dyzio, Nocna Zmiana Bluesa, Orkiestra Na Zdrowie, Quo Vadis, Urszula, Voo Voo, Jelonek, Maleo Reggae Rockers, Happysad - 4 występy na Dużej Scenie :D Reszty kapel nie liczę, bo od 3 występów w dół :P W podsumowaniu występów na Dużej Scenie ominąłem występy ekipy Akademii Sztuk Przepięknych :P
  • W czasie 26 festiwali rozdano... 54 nagrody Złotego Bączka :D czyli nagrody festiwalowej publiczności :D Nagrodę otrzymało 49 zespołów, z czego Acid Drinkers, HEY i Tabu otrzymały nagrodę po 2 razy :D
  • Rekordzistami z zagranicznych zespołów są: Die Toten Hosen ( Niemcy ), RAW ( Kanada ), Clawfinger ( Szwecja ), Dub FX ( Wlk. Brytania ), Skindred ( Wlk. Brytania ),The Qemists ( Wlk. Brytania ), Dubioza Kolektiv ( Bośnia i Hercegowina ), The Dead Daisies ( USA ) - po 2 występy na Dużej Scenie festiwalu :D Na chwilę obecną, czyli kiedy piszę tego bloga ( 19. czerwca 2021 ) bałkańska Dubioza Kolektiv ma 2 występy, ale jest zapowiada na ten rok, czyli... pozostanie zapewne samotnym liderem wśród zagranicznych występów na festiwalu :D
  • Z zagranicznych krajów najczęściej na festiwalu reprezentowane są:  USA - 39 ( 40 ) ; Niemcy - 27 ( 26 ) ; Wlk. Brytania - 39 ( 45 ) ; Jamajka - 11 ; Szwecja - 9 ( 10 ) ; Francja - 6 ;  Mołdawia - 1 ; Białoruś - 2 ; Senegal - 1 ; Meksyk - 2 ; RPA - 1 ; Chorwacja - 1 ; Grecja - 1 ; Dania - 1 ( 2 ) ; Chile - 1 ; Holandia - 4 ; Finlandia - 4 ; Austria - 1 ; Australia - 4 ; Włochy - 4 ; Indie - 3 ; Kanada - 3 ( 2 ) ; Ukraina - 2 ; Czechy - 2 ; Bośnia i Hercegowina - 1 ( 2 ) ; Serbia - 1 ; Rosja - 1 ; Macedonia - 1 ; Hiszpania - 2 ; Irlandia - 1 ; Szwajcaria - 1 ; Mongolia - 1 ; Szkocja - 1 ; Izrael - 1 ; Brazylia - 1 ; Wybrzeże Kości Słoniowej - 1 ; Japonia - 1 - co daje występy 183 wykonawców zagranicznych ( w nawiasie podałem liczbę koncertów, ponieważ niektórzy grali po 2 razy na festiwalu ) z... 37 krajów :D
  • Akademia Sztuk Przepięknych powstała w 2006 roku zaprosiła wielu wspaniałych gości na spotkania z festiwalowiczami :D W latach 2006-2020 na ASP mieliśmy łącznie... 147 spotkań, w których udział wzięło 162 gości, w tym 7 z zagranicy :D ( w statystykach liczę pojedynczo zespół Sabaton oraz cały Kabaret Limo ). Nie liczę występów w ramach "Nocnego ASP"
  • Zbiórki krwi prowadzone przez ambulanse do ich poboru zebrały przez 14 lat "szatańską krew" ( jak to ktoś kiedyś ujął :P ) w ilości 10.674 litrów - co daje na każdy rok festiwalu średnio 762,4285714285714 litrów krwi :D
  • W granie na festiwalu nei wliczam Małej Sceny ( ponieważ na samym początku funkcjonowała jako scena, na której mógł zagrać każdy kto miał sprzęt grający i chciał się zaprezentować - a poza tym nie ze wszystkich lat kapele tam występujące są podane :P ) oraz Sceny Pokojowej Wioski Krishny ( tutaj też czasami brak źródeł ) i Sceny Lecha, która funkcjonuje dosłownie parę lat :P Za co PROSZĘ o wybaczenie :D
  • Myślę, że w ciągu 26 lat festiwal odwiedziło około 11 mln ludzi ( ale licząc, że każdy uczestnik zjawił się na nim tylko 1 raz :P )
Czas na trochę wspomnień od uczestników festiwalu:

  • Klementyna z Kłobucka pisze tak: 2020 Domówki: W miejscowości Żytniów, powiat oleski, odbyła się impreza charytatywna-domówka, podczas której zespoły występowały w... stodole. Oprócz koncertów na żywo (m.in. Pajujo, Cynamonowy Ogród), odbywały się też warsztaty oraz zorganizowano strefę dla dzieci. W tym roku organizatorzy zapowiedzieli powtórkę wydarzenia, zaplanowaną na 15-17 lipca 2021. 2019: Na górce ASP w jednym z namiotów można było porozmawiać o prawach kobiet oraz aborcji. Kiedy wraz ze znajomymi zagłębialiśmy się w temat, przeglądając mapę świata, w których aborcja jest zakazana, do namiotu wpadł pewien pan. Bardzo chcial wszystkich przekonać, ze aborcja to zło, ale trafił na ludzi wokół, którzy trochę sprowadzili go na ziemię wytracając mu argumenty 
😉

Również na górce ASP swoje warsztaty z improwizacji prowadziło Stowarzyszenie Inicjatywa Sceniczna Fruuu z Zielonej Gory. W namiocie ASP zgromadzili wielką liczbę ludzi, pochodzących z różnych krajów Polski i z zagranicy, którzy wspólnie poznawali się poprzez gry i zabawy, nawet pomimo barier językowych
🙂
2017:
W 2017 roku na terenie Festiwalu został zorganizowany bieg Runmageddon. Trasa biegła przez pole namiotowe, więc wokół niej można było zastać wszechobecne błoto. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że wokół terenu festiwalu został rozstawiony płot, co narzucono odgórnie, więc niektóre ścieżki i dojścia do obozowisk były mocno utrudnione. Plusem wysokich płotów było to, że można było powiesić i wysuszyć ubrania oraz ręczniki.

Od 2017 strefa gastronomiczna oraz Lidl rozpoczynały swoją działalność już od poniedziałku. W poprzednich latach festiwalowicze, którzy przyjeżdżali do Kostrzyna wcześniej przed Festiwalem musieli zaopatrywać się w mieście. CIEKAWOSTKI: - Wielokrotnie na terenie festiwalu na górce ASP brakowało wody w prysznicach z powodu niskiego ciśnienia w rurach.
- Środki higieniczne (m.in. dla pań) oraz pierwszej pomocy (m.in. plastry) można było zakupić w Siemashopie.

A propos Fruuu to tu jest nawet filmik
😃








  • Paweł P. także cos napisał: "Dopiszę kilka moich wrażeń z wyjazdów. Raczej skrótowe i co mi w głowie zostało charakterystyczne.

    2004 Pierwszy woodstock z dwoma kolegami bardzo ulotnie niestety
    zapamiętany (taką mam sklerozę) Nawet się przez ułamki sekund na
    koncercie zespołu Mech odnalazłem pod sceną na jednej z weekendowych 
    domowych orkiestr. I chyba ten koncert do dziś robi na mnie wrażenie.
    Pamiętam jak dosłownie odcinało tlen skacząc tam pod sceną, zapewne z
    upału i setek oddychających i bawiących się ludzi. Jakieś potknięcie i
    kogoś kto zaraz pomógł wstać co wydało mi się wtedy niesamowite i
    pozytywne. Upal kurz namiot rozbity gdzieś na patelni. Chyba wtedy
    mielonka kolegi wylała się niczym zupa z gorąca. Wino pite w parku w
    Kostrzynie bo to były czasy "winne" u mnie ;). Wieczorem koncert
    Dezertera który do dziś robi na mnie ogromne wrażenie ze względu na
    dźwięk basu gitary akurat w tym wykonaniu i gościnny udział Kasi
    Nosowskiej. Niestety ewakuacja już następnego dnia i nie bylem na
    koncertach w dniu drugim. Czemu? sam nie wiem ale cos mi się zdaje ze
    gdzieś nad ranem wywrócony do góry nogami toj toj mógł spowodować pewną
    fobie:) , a może to zmęczenie ciężko stwierdzić.  Ale było super.

    2005 Tu niestety pamiętam sporo mniej. Zero zdjęć.  Pod sceną na pewno
    na czymś byliśmy za dnia bo kolega od machania głową musiał udać się do
    punktu medycznego bo cos sobie naciągnął. Na pewno wycieczki z pola do
    Kostrzyna, i przekonanie ze im jesteśmy bardziej zakurzeni tym lepiej .
    Na etapie podróży na pole znajomy znajomego czy ktokolwiek inny miał
    oddać drugi namiot ale nie oddał więc zostaliśmy z małym dwuosobowym
    namiotem na 3 osoby plus bagaże. W nocy zalał nas deszcze przemokło
    wszystko i zarządziliśmy ewakuację niestety. Rozbici byliśmy gdzieś
    gdzie teraz jest mała scena lub nawet za tam gdzie jest Lech w okolicach
    lasku   - zdaje się że było to jakoś inaczej rozplanowane. Jedno co
    kojarzę w ułamkach wspomnień to grający co jakiś czas bodajże z wioski
    piwnej Master of Puppets.
    2017 Powrót po latach dość spontaniczny. Głownie na Amon Amarth. W
    pamięci zapadł mi olbrzymi korek na trasie od południa od miejscowości
    Górzyca. Staliśmy tam przynajmniej od około 18 a na pole dojechaliśmy
    cos koło 23 (tak wnioskuje z fotek i godzin robienia) Z tej radości
    wypiłem w korku kilka piw. Minęliśmy się również z wjazdem na parking od
    zachodu i radośnie pomknęliśmy na Sorbinowo. Na szczęście udało się
    zawrócić i znaleźć miejsce na parkingach blisko ruin fortu Sarbinowo.
    Niesamowite wrażenie sprawiły leśne wioski które się mijało idąc  na
    koncert . Niczym żyjące miasto , platformy na drzewach , tygiel
    spontaniczności imprezy radości śmiechu i pozytywnych świrów. Ludzie
    bawiący się dookoła bez agresji uśmiechnięci  nie myślący o tym by jak
    się napiją szukać kogoś do zaczepki (co jest norma na tak zwanych
    cywilizowanych imprezach) Inny świat. Szok żal tak długiej przerwy.
    Kolega zdziwiony (kompletnie z innej bajki muzycznej raczej dyskotekowej
    ale bardzo otwarty na pozytywne wrażenia ten sam który był już ze mną w
    2004). Ta noc nie za bardzo chciała się skończyć odczytując zdjęcia – po
    koncercie Amon Amarth chyba zaszliśmy do Leszka na piwa ,   o 2.30
    skakałem przez wodę obok grzybka , o  3 byłem znów  gdzieś w okolicach
    Leszka,  a potem jedliśmy cos w gastro. z kimś rozmawialiśmy ,
    przedzieraliśmy się przez namioty w lasku miedzy scena a głównym pasażem
    (co było głupie bo nie znaliśmy po nocy topografii pola),  godzina 5 lub
    po to chyba czas gdy zbierałem się spać a fakt ze sią rozdzieliliśmy
    sprawił że kilka kółek niepotrzebnie zrobiłem na wzgórze ASP i z
    powrotem nie mogąc znaleźć ścieżki na parking przy forcie. Niestety
    powrót już na drugi dzień  ale za to nauczka by nie świętować zbyt
    wesoło bo sporo chwil ucieka a i nie zobaczy się wszystkiego co się
    chciało. No i nie można spać 3 godziny i być pełnym energii :)

    2018 To już rok przygotowanej wyprawy łącznie z pawilonikiem działkowym
    w którym stały namioty. Ale nie byłoby normalnie gdyby nie obyło się bez
    dojazdowych przygód. Wyjechaliśmy już pod wieczór a na pole
    Malinowskiego próbowaliśmy wjechać lasami od tylu gdzieś na wysokości
    miejscowości Młyniska ,Krześnicy od północy. Zważywszy ze było już po 12
    w nocy a plan choć był dobry to niesprawdzony i trzeba było zawracać, bo
    leśne drogi a zwykły samochód osobowy się nie lubią, a szczególnie trące
    o podłoże zawieszenie. Utknęliśmy gdzieś w połowie drogi w środku lasu.
    Ciekawostka spotkaliśmy innych ludzi szukających imprezy techno (w
    trakcie festiwalu dowiedziałem się o co chodzi) zawróciliśmy,
    przejechaliśmy niejako koło Kostrzynem i wjechaliśmy na pole
    Malinowskiego jak ludzie od strony Gorzowskiej. Pamiętam jak patrolowcy
    mówili ze kończą się miejsca i niedługo zamykają (lub cos podobnego)
    Szalona to była noc bo gdzieś chyba od godziny drugiej zamiast spać
    rozbijaliśmy pawilonik działkowy i namioty , nie jestem pewien czy
    spaliśmy w ogóle bo daty robienia zdjęć i godziny są druzgocące Około
    3:33  pawilonik stoi,  ale tylko szkielet za to jest przerwa na piwo;) a
    następne foto to już okolice godziny piątej i pięknie wstający świt. A
    nieco później zawinęliśmy namioty, pawilon tobołki, by przenieść się pod
    las na końcu pola,  a ostatecznie rozłożyliśmy się koło pomiędzy
    środkowymi laskami na malinowskim.  Do południa wszystko stało. Ten
    festiwal to na pewno duże upały 30-40 stopni bardzo ekonomiczne picie
    piwa bo jedno starczało na kilka godzin oraz odpalanie klimatyzacji w
    aucie i chłodzenie się tak nawet przez te kilkanaście minut na dzień.
    Zachody słońca kurz magia wysokiej trawy i lasu. Z muzyki Gojira bardzo
    dobry koncert oraz Judas Priest świetny technicznie odegrany wzorowo ale
    tak jakoś bez kontaktu z publicznością.  Miałem być jeszcze na Arch
    Enemy ale pokrętnie pomyślałem ze gra następnego dnia po północy. Z tym
    rokiem kojarzy mi się Dubioza Kolektiv na której nie bylem ale
    przechodziłem pasażem i te dźwięki po prostu wpadły od razu w ucho.
    Odkryciem dla mnie była tez wioska psytrance na końcu maliniaka wesołe
    pseudo tańce gdzieś nad ranem koło czwartej w nocy w sobotę tamże.
    Policja konna na patrolach, niespodzianki w nocnych tojtojkach oraz tych
    które się nie zamykały to także zapadło w pamięć. Niesamowite uczucie
    jakiegoś nocnego labiryntu gdy chodzi się pośród ludzi i czas miejsce
    się zatraca. Niestety wracałem w sobotę przed rozpoczęciem grania na
    scenach  wiec koncertów ostatniego dnia nie widziałem:(

    2019  wyprawa lepiej przygotowana i z zapasem czasu bo wyjazd już we
    wtorek popołudniem coś po 14  z przystankiem koło sklepu z chińska
    odzieżą by zakupić tani kapelusz pseudomoro :) Dojazd zajął prawie 5
    godzin (gdzie powinno to być na spokojnie półtorej) ale z przystankami w
    drodze po sklepach. Wjazd na pole malinowskiego po 19 i wieczorne
    stawianie pawiloniku działkowego namiotów co jak się okazało było dobrym
    pomysłem bo w nocy przyszła spora burza i  ulewa (niezastąpiona folia
    malarska sprawiła ze tani namiot 2ka za 4 dyszki stał się wodoodporny:))
    Następnego dnia piękna mgła rano ,  koniec budowy "rezydencji"  i ludzie
    z kampera obok witający się jako sąsiedzi, a z kolei z drugiej strony
    inni sąsiedzi częstujący domowym piwem.  Pierwszy dzień festiwalu to
    wizyta w siemashopie samoloty na rozpoczęciu - na które się nota bene
    spóźniliśmy oraz wieczorne czekanie na znajomych idących piechotą aż  z
    Dąbroszyna  wzdłuż drogi bo tylko tam udało im się zaparkować. Zresztą
    dnia następnego i tak do tej miejscowości poszliśmy po klamoty i zabrać
    samochód na płatny parking. Muzycznie to niezapomniany Testament ze
    świetnym brzmieniem, Zalewski , Chylińska, Acid Drinkers , monumentalny
    Kult , Skunk Anansie oraz wesołe podskoki cos koło 3 w nocy po kulcie na
    psytrance na Malinowskim. Kolejny raz przekonałem się ze gdyby nie
    robienie zdjęć i nagrywanie nawet byle czego sporo by uciekło z pamięci
    a już na pewno co do godzin i dni. Ból jedyny że nie udało się dotrzeć
    na małą scenę.
     A we wrześniu tego samego roku nostalgicznie wróciłem do Kostrzyna
    odwiedzić pole i miejscówki.

    Tak ja to pamiętam ale że pamięć mam ulotna być może coś pomyliłem lub
    przekręciłem :D W zasadzie moje woodstocki miały taka dziurę miedzy 2005
    a 20017 ze sporo mnie ominęło łącznie ze słynnym „zaraz będzie ciemno” 
    oraz wieloma woodstockowymi zwyczajami ale grunt to klimat i muzyka."

  • Monika J. w jednym z wpisów napisała tak: "Zapomniałam czy to był 2014 czy 2015 wlasnie - odbieranie córki zza sceny 😱 5 zawałów 3 wylewy.... Poszukiwania przez półtorej godziny 6 latki na terenie festiwalu gdzie nie było wiadomo dokąd poszła... Chyba jednak 2014 to był 🤔 Nikomu nie zycze - młoda po prostu jeżdżąca od urodzenia na festiwal czuła się i czuję po dziś dzień jak na wakacjach u babci.... Chciało jej się siku to poszła do toja.... Po drodze jakieś dziewczę na nią wpadło, przewróciły się, młoda zaryła nosem w ziemię i ryczala przez godzinę nie mogąc wydobyć słowa a ja m bardziej się pytali tym bardziej ryczala 🤦🏽‍♀️ znaleziona szczęśliwie bo dziewczę wzięło ja pod pachę i zaprowadziło do biura rzeczy znalezionych A od następnego roku już nigdzie sama i nikt i kiedyś mnie za to zamordują ale nie chcę przeżyć tego jeszcze raz Ale to dzięki atmosferze festiwalu tak się stało - bezpieczeństwo, tolerancja, życzliwość więc młoda niczego się nie obawiała. Dorzucę tylko - przepraszam z 2014 ale to odnośnie mojej wcześniejszej wypowiedzi - młodej też to zdarzenie utknęło w głowie 🤣 p s. To zielone to pamiątka z wakacji z oryginalnym zapisem Leh 🤦🏽‍♀️🤣 - pani kazała napisać coś o wakacjach i właśnie pamiątkę narysować 🤣 " 

  • Jowita Ł. pisze tak w swoich wspomnieniach: "Ach te kradzieże… przez 19 lat zdarzyło mi się 3 razy. Z czego dwa to noc po nocy. W kiepskim miejscu się rozbiłam… . A pierwszy raz to ktoś się nie bał i jak spałyśmy z dziewczynami to po prostu rękę włożył bo był plecak koło wyjścia i zabrał 😞. Najbardziej mi szkoda koszulek festiwalowych. Podchodzę do tego jak do ryzyka zawodowego, na tyle lat to i tak mało XD "
Krystian natomiast niektóre z festiwali wspomina tak: "2015 pamiętam również jako najzimniejsza noc. W piętek temperatura spadła dość mocno. Nigdy nie spałem w tylu ciuchach co wtedy."

Zaś takie wspomnienia ma Tala: "2016 to był mój najlepszy Woodstock 
❤ Załapałam się wtedy na udział w koncercie finałowym - razem z mężem zagraliśmy na... czajnikach 😃 Przywieźliśmy je ze sobą, bo miały być rozgrywki w curlingu czajnikami w pasażu, ale nam szczotkowy nie dojechał i stwierdziłam, że pójdziemy się chociaż z Kabanosami przywitać na warsztatach. Na pytanie, kto ma głupi instrument podniosłam nasze czajniki i poszłoooo 😃 "

Wspomnienia Marty N.: " 
Moje wspomnienie z 2011 było nas strasznie dużo... 2012 ulewa straszna i na Elektrycznych i Dubiozie było bajoro pod sceną 😆


Wspomnienia Ani z Krakowa: "

2011 rok to mój pierwszy Woodstock. Gentleman dał genialny koncert. Szkoda, że zamiast bawić się musieliśmy cofnąć się o kilka metrów, aby Patrolowcy mogli rozstawić barierki. Co do Prodigy, to był jak na nich słaby koncert. Byłam rok wcześniej na ich koncercie w Krakowie i bez porównania. Był okrutny ścisk. Nie było czym oddychać, puvlika z tyłu okrutnie napierała, a z przodu trzymały nas barierki. Było grubo. Jurek osobiście rozdawał nam wodę. Chyba nigdy nie widziałam Go tak przejętego. Ludzie mdleli w tłumie, a Patrol miał ręce pełne roboty. Koncert Prodigy został okrzyknięty drugim co do ilości publiczności koncertem w Polsce. Wyprzedzili ich tylko Scorpionsi z koncertem w podkrakowskim Pobiedniku Wielkim. 2011 to też mój pierwszy skok na bungee, pierwsze podróże woodstockowym pociągiem, pierwsza wizyta w Kostrzynie. Zakochałam się w tym Festiwali, w tym klimacie, w tych ludziach... Od tej pory wracam na Wooda co roku."

I jeszcze jedno wspomnienie - Ania z Newport: "Wspomnien jest multum I mozna by pisac dlugo, ale opowiem o jednym spotkaniu. 
W 2018 bylam w wiosce sztabow zagranicznych. Mielismy wejscowki do strefy za scena. Ktoregos ranka wracalam wlasnie stamtad I mijajac biuro rzeczy znalezionych spotkalam chlopaka, ktory szedl w tym samym kierunku co ja. Nawiazalismy rozmowe. Zaczol opowiadac jak oddali mu zgubiony, dzien wczesniej pod scena, telefon. Dodal, ze chlopakowi ktory stal w kolejce przed nim, oddano caly portfel, nic nie zginelo. Takie rzeczy to tylko na Woodstocku!
Wiec, szlismy razem I rozmowa dalej sie toczyla. W takich momentach jednym z oczywistych pytan jest 'A skad jestes?'
Ja juz od prawie 2 dekad mieszkam w Newport w Walii, ale wychowalam sie w Nysie. Bedac w Polsce, jak przypadkowo spotykam ludzi nie w chodze w szczegoly, ze Newport, Walia, Wialka Brytania... Potem sa pytania a od kiedy, dlaczego itd. Mowie poprostu ze jestem z Nysy.
Tym razem tez tak zrobilam.
'A ty skad?' rowniez zapytalam. On mi na to 'Z Newport w Walii'. Haha! Jakie szanse! Wsrod tylu ludzi spotkac kogos z tej samej miesciny oddalonej 2 tysiace km. Takie rzeczy tylko na Woodstocku!

Pozdrawiam, 
Ania z Newport "

No to najpierw zdjęcia moje ( moich pamiątek i to tylko tyle ich zostało, bo ostatnich koszulek nie wrzucam :D :P ) :
















Zdjęcia od Marty N.:














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz