"Pan Gucio" czyli krótka i jedna z wielu historyjek o pierwszej edycji Przystanku Woodstock
Powyżej: Olej - "Ta Chwila" ( cover zespołu James pt. "Sometimes" )
Na czym to ostatnio skończyłem ??? Aaa... już wiem :) Na powrocie Jurka ze Stanów, z remake`u amerykańskiego Woodstocku. I tym co wydarzyło się podczas ostatniego festiwalu w Jarocinie, w 1994 roku. Mamy rok 1995. W miejscowości Czymanowo nad jeziorem Żarnowieckim stoi nieskończona Elektrownia Atomowa i odbywa się wcześniej festiwal o nazwie Energia Sztuki ( lata 1993-1994 ), który ma wielkie obsuwy w koncertach. Jurek wraca do Fundacji i przez to co zobaczył ostatnio na festiwalu Woodstock pragnie podziękować wolontariuszom za styczniową zbiórkę. Zaczyna się więc poszukiwanie miejsca, ale opcja Czymanowa jest najbardziej prawdopodobna. A same Czymanowo to miejscowość niewielka, wręcz wieś położona w województwie pomorskim ( wtedy gdańskim ), w powiecie wejherowskim, w gminie Gniewino. W 1995 roku nie wiem ile liczyła mieszkańców, ale np w 2011 tylko 365.
Powyżej: filmik Urbex History o Elektrowni Atomowej w Żarnowcu
Sołectwem czymanowskim rządzi Pan, który na wszystkie pytania Jurka odpowiada tym samym sformułowaniem: "Będzie gucio". Są to odpowiedzi typu: "Panie Jerzy, będzie gucio", "Panie Jerzy, na Pana nazwisko przyjedzie dużo ludzi, będzie gucio". Oczywiście na hasło, że mieszkańcy też mogą na tym zarobić poza uśmiechem na twarzy owego Pana pojawił się tekst "No i będzie gucio". Jednak nie do końca tak "gucio" było. Pierwszy festiwal miał wpisaną prohibicję co nie wyszło na dobre organizatorom. Mieszkańcy powychodzili z domów i sprzedawali alkohol na prawo i lewo, pociągi kursujące na trasie Czymanowo - Pruszcz Gdański także kursowały po alkohol w obie strony. "Dzięki" temu w trakcie radiowego programu "Brum" musiano zbierać pieniądze na remont i naprawę szkód na kolei - straszne :( Sprawy sanepidu, przed rozpoczęciem festiwalu, załatwiono szybko. Wszak nie było na miejscu żadnych wodociągów, ale Jurek zaproponował patent z... kamyczkami oczyszczającymi wodę, nałożonymi jedne na drugie - patent podpatrzony podczas amerykańskiego Woodstocku 94. Sanepid w Pruszczu Gdańskim, gdzie "podpięte" jest Czymanowo, od razu się na ten pomysł zgadza :) Jak się jednak później okazało uczestnicy festiwalu najlepiej i najczyściej czują się korzystając z... jeziora :D Pierwszy sponsor festiwalu ( patrząc na te określenie od razu odpowiem - nie byłem to ja :P ) wyłożył na imprezę, z własnej kieszeni, teraźniejsze 100 tys. zł - miało iść na jakis cel fundacji, którego mimo szczerych chęci nie udało się wtedy zorganizować, więc po rozmowie telefonicznej ów darczyńca stwierdził, że sam nie jest w stanie nic zorganizować i pieniądze mają byc przeznaczone na tą imprezę :)
No i NAJWAŻNIEJSZE sprawy związane z organizacją zaplecza festiwalowego. Czyli scena, toalety przenośne ( których w Polsce nie było ), zaplecze hotelowe czy warunki mieszkaniowe dla całej festiwalowej ekipy. Zaczniemy od końca. Co do ostatnich to wynajęto brudne przyczepy na kołach, które zostały oplakatowane, aby tworzyć jakieś podstawy wygody, ale no niestety - takowej nie tworzyły :( Scena została ściągnięta z Ukrainy, ale nazwać to sceną to byłoby lekkie przegięcie. Były to... elementy rusztowań budowlanych, na których widać i czuć było zaschnięty cement. Nie posiadały żadnych atestów, ba, nawet pozwoleń na przekroczenie granicy. Aby "scena" sprawnie mogła przekroczyc granicę ( bez zbędnego stania w korkach ) Jurek zadzwonił do Straży Ochrony Pogranicza i przedstawiając się wytłumaczył co i po co będzie jechać. Za samą scenę Fundacja płaciła w dolarach, ale ekipa od niej była tak energiczna i szybka, że wszystko powstało na czas :) Powiem jeszcze tyle, że Fundacja parę lat korzystała z usług tejże "firmy". Po bokach sceny festiwalowej zawisły płócienne banery, które Jurek przywiózł ze sobą ze Stanów. Wspomniałem o braku jakichkolwiek pozwoleń - hmmm... Inspektor nadzoru budowlanego, który o takowe pozwolenie poprosił i go nie dostał mrugnął okiem i nakazał... rozebranie sceny za dwa tygodnie, czyli tuż po festiwalu :D Dodatkową ciekawostką jest fakt, że ekipa ukraińców montująca scenę umówiłą się z ekipą WOŚP na ukraiński koniak. Przynieśli go w... materacu i podobno nie smakował gumą :)
Powyżej: zdjęcia autorstwa Ani z Ciechanowa. Obie fotki to "plaża" nad jeziorem w Czymanowie, powstały w lipcu 2021 roku.
Wróćmy, po fotkach, do samego festiwalu. Na dzień przed jego otwarciem Jurek z ekipą puszcza film z amerykańskiego Woodstocku, który już został złożony. Jednak w trakcie jego projekcji grupka około 1-2 % punków wywołuje awantury. Szybko jednak zostają schwytani i oddani w ręce Policji. Jurek myśli w tym momencie o... zakończeniu festiwalowu, ale wychodząc na scenę słyszy od tłumu ( mówiąc co sie stało ) słowa: Prze-pra-sza-my a później Sto Lat. Podejmuje po tym incydencie próbę. Można powiedzieć, że sam Jurek nie miał na to ochoty, ale do pionu postawiła go jego żona, Dzidzia :D No i ruszamy !!! Zaczyna Skankan, kapela która gra do chwili obecnej, jednak jeśli występuje na festiwalu to na mniejszych scenach. Czemu ??? Nie mnie o to pytajcie :P W czasie koncertu Skankana ludzie zaczynają się obrzucać. Siebie i straż pożarna, która przyjechała trakim starym sikawkowozem. Obrzucają, ale nie kamieniami tylko... błotem :P Mamy więc do czynienia z pierwszą błotną bitwą na festiwalu :D Poza wymienionym Skankanem na scenie gra jeszcze 30 kapel. No i poza IRĄ, Ankh`em ( na skrzypcach grał tam... Jelonek ), Urszulą i Myslovitz trudno doszukać się jakiś konkretnych gwiazd. Ale nie o to chodziło. Od samego początku festiwal nastawiony był na budowanie społeczności, relacji między ludźmi. Ciekawostką jest także, że każda występująca na festiwalu kapela została poproszona o przygotowanie jednego utworu, który byłby coverem znanej kapeli, stąd np. koncert grupy Żuki ( chłopaki graja kawałki The Beatles ) czy wrzucony na sam początek utwór "Ta Chwila". Grają chociażby tacy wykonawcy jak Pan Witek - Gość z Atlantydy, Obstawa Prezydenta czy Beckground ( grupa więźniów, którzy, aby zagrać na festiwalu dostają przepustki z więzienia i wraz ze swoim wychowawcą przybywają na festiwal ). Jak się później okazuje - jeden z więźniów... ucieka :P Należałoby też wspomnieć o filmie pełnometrażowym jaki powstał na festiwalu ( no dobra, część zdjęć zostałą nakręcona już po ), czyli "Autoportret z Kochanką" Radosława Piwowarskiego.
Powyżej: film R. Piwowarskiego "Autoportret z Kochanką"
Spytacie jeszcze co tam z "Panem Guciem" ??? Narobił chłopczyna kiełbasek, parówek i bułeczek... i gucio nie było :( W ten oto sposób, mimo kolejnych prób walki o to miejsce sołtys się nie zgodził na więcej festiwali :( Jeśli chodzi zaś o prasę to była krytyczna, a wręcz fałszywie przesadzona. Artykuły typu: "Przystanek Butelka", "Przystanek Zadyma", "Przystanek Końcowy" czy "Czkawka po Przystanku" lub "Owsiakowe Fiasko" - takie pojawiały się tytuły w prasie, głównie wybrzeża.
Wkrótce kolejny wpis, a ten zakończymy piosenką :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz