poniedziałek, 20 września 2021

Ciut więcej o historii Woodstocka, czyli anegdotki cz. 3

 Deszcz, deszcz, ciągły deszcz, aż do... rozpoczęcia, czyli II Przystanek Woodstock



Powyżej:Filmik kto zagrał na II PW, w 1996 roku

    Słynny już Pan Gucio, po pierwszej edycji festiwalu, wykazywał małe zainteresowanie drugą edycją festiwalu o czym można było się przekonać w moim poprzednim, zeszłotygodniowym wpisie. Trwa więc poszukiwanie nowego miejsca na imprezę. Szczecińska grupa metalowa Quo Vadis, a w szczególności jej gitarzysta Mario, po kolejnym sukcesie Finału WOŚP, odzywają się do Jurka z propozycją zorganizowania festiwalu właśnie u nich w mieście. A ponieważ twierdzą, iż mając tutaj spore znajomości ( bo grają próby w domu kultury ), i mimo iż Szczecin to tak naprawdę ma najbliżej tylko do Berlina, Jurek z Fundacją jadą na spotkanie z lokalnymi władzami. Dostają bardzo miłe przyjęcie z ich strony i... miłe ( w porównaniu z jednym z mieszkańców Czymanowa ) powitanie - to dobry znak. Fundacja wyznacza wcześniej wspomnianego Maria na osobę, która ma na miejscu wszystko ogarnąć, ale mimo wielkiego serca i chęci wszystko spada na barki Jurka, na tuż przed festiwalem ( 2 tygodnie przed rozpoczęciem ). Teren festiwalu, który po raz pierwszy w historii na trwać 3 dni, jest terenem aeroklubu szczecińskiego i znajduje się w miejscu tzw. cofki, czyli często jest zalewany. Jednak Jurek przy jednej z wizyt już widzi oczyma wyobraźni gdzie co będzie się znajdowało. Wszędzie wokół powstawały jakieś biznesy dlatego wynajęto dwa z tych "baraków", aby móc tam "przetrzymać" część biura Fundacji i artystów występujących na scenie. Zaplecze hotelowe w tamtym czasie, akurat w Szczecinie, było satysfakcjonujące, bo hotele posiadały nawet 4 gwiazdki - dlatego po koncertach kapele mogły jechać do hotelu i tam sobie odpocząć.

       Poza Szczecinem, któremu ten post jest poświęcony, nie pojawia się żaden znaczący kontrkandydat do organizacji festiwalu. Co można powiedzieć o zapleczu sanitarnym na tymże festiwalu ??? Tzw. "toi-tojki" przyjeżdżają na... dzień przed festiwalem i... w bardzo małej ilości :( Ciekawostką jest, że owe tojki przywiózł gość, który je rozpakowywał z auta w... garniturze :P Sanepid zbyt rygorystyczny jednak w końcu zaakceptował opcję iż na miejscu nie będzie kanałów ściekowych. Jedyni zmotoryzowani, czyli Jurek i Mario odwozili całe towrzystwo do domów po... obiedzie :P Wokół aeroklubu ogródki działkowe, a ich właściciele twierdząc, że będzie sodoma i gomora zakładają... pierwszy w historii festiwalu komitet protestacyjny.

    

Powyżej: koncert zespołu Closterkeller ( cały ) z II PW :D

    Czas napisać coś o tym co ująłem w tytule ( no dobra, podtytule ) czyli o pogodzie panującej na tuż przed rozpoczęciem festiwalu. Na trzy dni przed rozpoczęciem festiwalu ( był środek lipca 1996 roku ) zaczyna padać deszcz i leje przez całe 3 dni. Postawiony za sceną barak ( zbudowany z płyty pilśniowej ) zaczyna przeciekać i cały deszcz przyjmuje na siebie. Poza samym przesiąkaniem zaczyna oczywiście śmierdzieć. Przecieka też dach nad sceną festiwalową. Wszyscy są najgorszych myśli jednak festiwalowicze przyjeżdżający wcześniej dodają optymizmu i... w dniu, w którym ma nastąpić otwarcie imprezy niebo łagodnieje ukazując słońce. Skoro deszcz można pomyśleć, że będzie błoto, ale... nie. Błota jest niewiele, gdyż cały teren obrasta gęsta trawa. A skoro mowa o jakimś mokrym festiwalu należałoby też wspomnieć o... piwie. Po wielu dyskusjach, zarówno pomiędzy organizatorami a miastem, jak i również wewnątrz Fundacji stwierdzono, że warto zaryzykować i wpuścić browar na teren imprezy. Padło na lokalnego Bosmana ( który ani nie zanotował strat ani większych zysków ), a jego sprzedaż ruszyła równo z rozpoczęciem festiwalu - wtedy godzina 17:00. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ostatni dzień festiwalu i legenda, która krążyła przed samą imprezą, w Szczecinie i okolicach - legenda o skinach, którzy mieli rzekomo porwać jakąś dziewczynę. Wszystko okazało się nieprawdą, takim wręcz fake newsem. A owi skini niby ostatniego dnia zaatakowali stojących po piwo, w ogródku piwnym - też taki fake news.

    Swoje zrobiła też lokalna prasa, lokalne media. Bo w dzień, w który wystartowała impreza w mediach pojawił się artykuł "Zabito taksówkarza. Wystartował Przystanek Woodstock". Akcja z taksówkarzem była i festiwal wystartował, ale... Szczecin-Dąbie znajdowało się na totalnym zadupiu Szczecina, za rzeką, i jak się później okazało obie sprawy nie miały ze sobą nic wspólnego.


Powyżej: "Kronika Szczecińska 15. lipca 1996"

    Na terenie festiwalu pojawia się 12 automatów telefonicznych. Zostaje - po raz pierwszy - wręczona Nagroda Złotego Bączka ( Quo Vadis i Orkiestra Na Zdrowie ). No i... po raz pierwszy grają zespoły z zagranicy, w liczbie 3 sztuk, dwie z Holandii i jedna z Danii. A dlaczego wymyślono Złotego Bączka ??? Nazwa nawiązuje do zabawki, która po nakręceniu lata dookoła i... sieje zamęt :P A branża fonograficzna przyznająca wtedy Fryderyki była zbyt komercyjna. W ZB nie głosowały fonograficzne korporacje tylko ludzie, którzy byli na festiwalu i ta nagroda często jest w CV kapel wymieniana jako jedna z najważniejszych w karierze. Na scenie mamy Myslovitz i Closterkeller oraz dużą ilość kapel z poprzedniego roku. Pojawiają się też punkowe zespoły, takie jak Farben Lehre, Hurt czy SexBomba. Pana Witka z poprzedniego wydania festiwalu zastępuje Boguś Wyderka. Gość miał wyjść na trzy utwory i... zobaczymy co się będzie działo, ale tak "rozbujał" publiczność swoim wykonaniem coverów Dżemu, że został na dłużej, a sam Jurek podekscytowany tym próbował "wkleić go" jako wokalistę Dżemu. Można śmiało też wymienić tutaj jeszcze parę zespołów: Vibes `N` Power - ekipa próbująca po angielsku zalegalizować trawkę, Free Blues Band i Quo Vadis - szczecińscy przedstawiciele na festiwalu, Graffiti, w której grał nowy festiwalowy nabytek, czyli inspicjent ( wieloletni, Dużej Sceny ) Witek Albiński oraz Gang Olsena, który ze wszystkich koncertów na Woodstocku ten zaliczył jako najlepszy. 


Powyżej: Boguś Wyderka - "Whisky" ( cover Dżem, PW 1996, z płyty "Przystanek Woodstock `96" )

    Miasto nie jest zainteresowane kontynuowaniem festiwalu, Mario z Quo Vadis nie daje rady, działkowcy nie mają zastrzeżeń co do publiczności, no i... odległość ( wszędzie daleko ) - dlatego za rok zmienimy lokalizację imprezy, ale o tym w kolejnym wpisie :) Dodatkowo pojawia się na rynku płyta wydana w kieszeni dżinsowej. Trzypłytowy album "Przystanek Woodstock `96" zrealizowany w dogorywających Polskich Nagraniach i wspomnianej kieszeni spodni dżinsowych firmy Levis


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz