Nowe miejsce i... "te PRZEPIĘKNE zachody słońca" czyli troszeczkę o Żarach 1997
Imprezy
sobota, 9 października 2021
Ciut więcej o historii Woodstocka, czyli anegdotki cz. 4
poniedziałek, 20 września 2021
Ciut więcej o historii Woodstocka, czyli anegdotki cz. 3
Deszcz, deszcz, ciągły deszcz, aż do... rozpoczęcia, czyli II Przystanek Woodstock
niedziela, 12 września 2021
Ciut więcej o historii Woodstocka, czyli anegdotki, cz. 2
"Pan Gucio" czyli krótka i jedna z wielu historyjek o pierwszej edycji Przystanku Woodstock
czwartek, 9 września 2021
Ciut więcej o historii Woodstocka, czyli anegdotki itp - cz. 1
Geneza polskiego festiwalu, czyli... jak to się wszystko zaczęło :D
Jest rok 1994 lub koniec roku 1993. Jurek Owsiak ma swój program w telewizji, jeszcze wtedy publicznej, czyli TVP 2. Jest także po dwóch Finałach WOŚP, koncercie Letnia Zadyma w Środku Zimy i współorganizacji - wraz z Walterem Chełstowskim - paru edycji festiwalu w Jarocinie. Wpada więc na pomysł, że skoro odbyły się już 2 Finały Orkiestry trzeba byłoby w jakimś letnim terminie podziękować wolontariuszom za zbiórkę w chłodne styczniowe dni. Ma na myśli organizację koncertu bądź jakiegoś festiwalu, który właśnie w ten sposób mógłby im zrekompensować marznięcie i wymienione zbiórki. W kręgu jego przyjaciół, znajomych mamy osobę, która ma wpisane w genach amerykański Woodstock, i która słyszy, że amerykanie planują reedycję imprezy, z okazji jej 25lecia :) Tą osobę jest dziennikarz Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego - Jacek Wroński. Jedno z marzeń Jurka może zostać w ten sposób spełnione. W tym celu stara się o akredyctacje dziennikarską, z ramienia TVP i taką otrzymuje :) Jednak to jest początek lat 90tych i Polska jest krajem, który dopiero wkracza do grupy krajów demokratycznych. Sama akredytacja nie wystarczy, ponieważ trzeba zmontować ekipę i do samych Stanów... dotrzeć :) W tym celu sprzedaje swój samochód, zakłada firmę Owsiak Travel i zdobywa bilety dla siebie i czwórki osób, które mają z nim jechać ( Jacek Wroński, Yach Paszkiewicz, Brat Witold Szczepan i Adam Sokołowski ). Chłopaki wylatują :D Na miejscu w USA ekipę Naszą przejmuje Urszula z mężem Staszkiem Zybowskim, a także właściciel klubu o nazwie Cricket Club w New Jersey obok Nowego Jorku, który akurat użyczył załodze mini vana :) Na scenie festiwalowej m.in.: Joe Cocker, Bob Dylan, Aerosmith, Red Hot Chili Peppers, Carlos Santana i wielu, wielu innych. Sporo służb, gdzie każda pilnuje czego innego, jednak Jurek zapamiętuje Peace Patrol i w myślach sobie tą nazwę notuje :) Wielka flaga jaką z pacyfką oraz druga, równie duża z logiem Fundacji, nawet pojawiają się na jednej z koncertowych transmisji telewizyjnych, ale... zostają szybko ściągnięte przez służby i odnalezione we fragmentach pod koniec festiwalu. A skoro mowa o transmijach telewizyjnych: TVP prowadzi takowe na swojej antenie. Kiedyś już paręrazy wspominałem utwór, który ZAWSZE będzie mi przypominał o tych wydarzeniach ( czyt. transmisjach ) czyli...
piątek, 6 sierpnia 2021
Czas na krótkie podsumowanie ostatniego miesiąca
Siema ludziska :D
W tym wpisie postaram się krótko podsumować ostatni miesiąc ( ba, nawet półtora, dwa miesiące ), bo byłem zajęty czym innym :P Liczę przez to o wybaczenie, ale bierzmy się do roboty - w tej chwili wolnego :)
Lipiec 2021:
Początek lipca to wyprawa do stolicy na spotkanie z Jurkiem Owsiakiem i podróżowanie z nim w projekcie o nazwie "Z Jurkiem Ogórkiem". Umówiony ze znajomymi z poniedziałkowej audycji Zaraz Będzie Ciemno i codziennej ( od poniedziałku do piątku ) Domowej Orkiestry wsiadłem w pociąg w kierunku stolicy. Trasa krótka i szybka - wszak to tylko 1h 20min i niecałe 100 km. Wylądowałem na Dworcu Warszawa Gdańska i migiem pod Pałac Kultury, gdzie miałem owe spotkanie. Z Jurkiem dopiero o 13:00 ( a było po 9:00 ), ale te znajome ( i parę nieznajomych mordeczek ) już się powoli zbierały. Nie chce wymieniać wszystkich, ponieważ i tak wiem, że kogoś bym pominął, dlatego to sobie akurat daruję :D :P Szybki rzut okiem na Ogórka i rozkminianie, którym to będziemy jechać, wyprawa na Złote Tarasy, aby spożyć magiczny napój o smaku... kawy i troszeczkę się pobudzić - tak to mniej więcej wyglądało do godziny 13:00, czyli magicznego i wyjątkowego czasu.
13:00 - wyruszamy zapraszani do Ogórka przez prowadzącego Nas, Prezesa Jurka :D Ładnie to ująłem, wiem :D :P Półtorej godzinki w autobusie zlatuje tak szybko, że nawet się człowiek nie orientuje, że to już niestety koniec przejażdżki :( Jurek w trakcie niej opowiada nam o miejscach dla niego ważnych, takich jak: Sala Kongresowa ( koncert The Rolling Stones ), jego szkoła ( gdzie poznał swoją żonę Dzidzię ), miejsce, gdzie kupował i sprzedawał winyle, pierwszą siedzibę Fundacji, Polskie Radio Program 3 ( gdzie prowadził audycje ), stadion Legii ( gdzie wraz z ekipą Fundacji TVN grali mecze charytatywne ) itp itd.
14:30 - wspólna fotka i wyruszamy na niespodziankę. Przemierzając ulice Centrum Warszawy, prowadzeni przez Jurasa, co chwilę słyszymy od mijanych ludzi teksty typu: "Ej, to nie był Owsiak ???", "Ty, to Owsiak nas mijał". W myślach odpowiadam ludziom na ich pytania: "Tak, to był Jurek". Idziemy na zapiekanki, robimy sobie wspólne zdjęcia i... rozchodzimy się - ale nie wszyscy.
Około 15:00-15:30 - Wraz z paroma osobami udajemy się do PKiN na wystawę, o której wspominał Jurek, pt "Jarocin - Stacja Wolność". Super wystawa z historią, fotkami, muzyką z jarocińskich festiwali, które to - ostatnie edycje - wraz z Walterem Chełstowskim współorganizował Jurek. Część ekipy spotyka na wystawie Anję Orthodox, ja jakimś trafem ją ominąłem :( Wspólna fotka po wystawie i wybieramy się na... złocisty napój - ja bezalkoholowy, bo innych nie piję :)
XXVII PolAndRock Festival, czyli NAJWAŻNIEJSZA impreza w roku !!!
Piątek, 23.07:
W planach wyjazd o 9:00 przesuwa się na prawie godzinę 10:00. Wszak auto spakowane dzień wcześniej i zatankowane, ale spóźnienie wpisane w plan :P W całych planach na ten dzień mamy postoje w okolicach Ostródy ( po 120 km ), w Gdyni ( po kolejnych 160 km ) i w Czymanowie nad jeziorem Żarnowieckim ( po około 40 paru km ). Przez całą drogę coś nam za mocno dymi z auta dlatego przed samą Ostródą postanawiamy się zatrzymać i zerknąć co się dzieje. Okazuje się, że... pękł przewód paliwowy i wyleciało nam 1/4 paliwa :( Na szczęście Moi współtowarzysze wyprawy znają Ostródę z festiwalu reggae, na którym są dosyć często i załatwiamy ów przewód w sklepie z częściami samochodowymi, Marcin wymienia i możemy lecieć dalej. Patrząc na czas musimy ominąć Gdynię, gdyż wieczorową porą mamy dotrzeć na imprezę w nadmorskich Dębkach. Zahaczamy o Czymanowo - miejsce pierwszego Przystanku Woodstock i ogromne jezioro Żarnowieckie. Pytając mieszkańców o to, gdzie się odbył pierwszy festiwal, niestety natrafiam na... mieszkających w tym miejscu chyba od niedawna :( Domyślam się, że skoro miało to jednak miejsce w okolicach Elektrowni to pewnie tam trzeba się udać ??? A tutaj zaskok: teren elektrowni ogrodzony, brak wejścia i wszędzie napisy: Teren Prywatny, Zakaz Wstępu :( Jednak myślę, że miejscówka zaliczona. Wieczorem Dębki i impreza :)
Sobota, 24.07:
Dużo pisać nie będę o tym dniu, ponieważ plażing, smażing, morski kąpieling i... kolejna impreza
Niedziela, 25.07:
Najdziwniejsza rzecz tego dnia to... rozładowany akumulator :P Dostało mi się trochę za tą sytuacje, do której doprowadziłem, ale... szybko ją rozwiązaliśmy - na szczęście :D Plany na ten dzień to wydmy w Łebie ( około 50 paru km ) i nocleg w Łebieniu ( kolejne około 40 paru km ). Łeba jednak szybko odpada, ponieważ wszelkie opłaty klimatyczne, wjazd samochodem, wejście na wcześniej wspomniane wydmy itd. dałoby koszt przypuszczalny około 100-200 zł, a tyle kasy nie chcieliśmy wydawać na te parę godzin pobytu :P Zajeżdżamy więc do Łebienia :D Dzwonię do Pana Adama, właściciela całego terenu ( znajdziecie go wpisując w wyszukiwarkę Kajaker Łebień ), z którym w miarę możliwości utrzymywałem kontakt, że już jesteśmy. Konkretny gość - to trzeba przyznać - bo od razu określa wszystkie opłaty i co w "naszej cenie" jest dla nas nieograniczone :) Takich ludzi lubię i szanuję :D W cenie 20 zł za osobę mieliśmy u niego: nieograniczoną ilość pojazdów, namiotów, dostęp do prądu ( też bez ograniczeń ) i ogniska, które mogliśmy sobie robić nawet i codziennie ( wiadomo, że drewna nie wrzucimy, aby paliło się na 3 czy 5 metrów w górę, ale... to też pozytyw ). Woda zimna bez opłat, zaś za 5 minut ciepłego prysznica wrzucało się... 5 zł ( plus po wrzuceniu była 1 minuta na przygotowanie się do kąpieli ). Na miejscu zadaszona wiata ( duża ) ze stołami, lodówki dwie, czajnik, można było zrobić sobie kawę czy herbatę. Poza tym na całym terenie sauna i możliwość wynajęcia kajaków ( ale to 2-3 tygodnie przed przyjazdem ). Jedyny drobny minus całego terenu to... pociągi jeżdżące nad Twoją głową od 6 do 22 :P Ale to dało radę przeżyć :D Teren przepiękny, wręcz uroczy :D POLECAM to miejsce na wypady :D
Poniedziałek, 26.07:
Lębork - czyli czas trochę pozwiedzać :P Ale co z tym zwiedzaniem wyszło ??? Przygotowany - tak przynajmniej myślałem - jak zwykle do każdej wyprawy - przeczytałem, że w poniedziałki wszystko jest za zupełną darmochę i tak się wybraliśmy :P Pozytywnie nastawieni na zobaczenie miejsca tzw "Dzikiego Przystanku Woodstock" z 2000 roku oraz obejrzenie paru wystaw wyruszliśmy w drogę ( około 40 km ). Tradycyjnie od żadnego z mieszkańców nie dowiedziałem się, gdzie ów Przystanek miał się odbyć, a wszystkie atrakcje były... zamknięte :P Ładne miasto, fajna wyprawa, ale jedyne co udało nam się zobaczyć to... Wieża Ciśnień ( z zewnątrz ) i wejście na dzwonnicę i zobaczenie z góry jak wygląda Lębork, z wieży kościoła - jakiego nie pytajcie, bo nie pamiętam :P
Wtorek, 27.07:
Kierunek: Lotnisko Makowice-Płoty, do przejechania około 220 km. Ale już o samym dojeździe trochę opowiem :D Pierwsza bramka i prośba o okazanie wjazdówki na parking - trochę się naszukałem, bo wrzuciłem ją pod wszystkie manatki, ale... JEST :D Możemy jechać dalej :D Kolejna bramka i prośby o pokazanie wejściówek, certyfikatów podwójnego zaszczepienia i uchylenie okna w celu pobrania wymazów z nosa. To ostatnie niezbyt przyjemne, ale po upływie jakiś 15 minut uczucie nieprzyjemności minęło :D Po upływie 5 minut od pobrania próbek podchodzi osoba pobierająca i informuje Naszą Wesołą Trójkę, że... możemy wjechać bez problemu na parking :D Na parking - zanim się wypakujemy będziemy wracać jeszcze 3 razy, więc tego opisywać nie muszę :) Miejsce wybrane: do auta 1.100 kroków, Duża Scena dość daleko, ASP praktycznie po prawej stronie, nowa firma od kibelków ( WC Tron ) 230 kroków od namiotu :D Można powiedzieć, że praktycznie idealnie :D Jedyna trochę wkurzająca rzecz to... kontrole na wejściu :( Musieli sprawdzic dosłownie wszystko, ale cóż - nikt się na nich nie wkurzał - przynajmniej z mojej ekipy :D Wszystko rozbite, poustawiane, czas odwiedzić ludzi na polu :) Paru już mnie kojarzyło z lat poprzednich, spotykając mnei na parkingu festiwalowym :D :P Tego dnia dobijają do nas dwie osoby - Dawid i Marta z namiotem "wystawowym" :D
Środa, 28.07:
Głównie to dzień odwiedzin znajomych sprzed lat, kupna rogu bawolego i spotkania klasowego ( z rozdaniem świadectw ) z Jurkiem Owsiakiem. Po spotkaniu pierwszy raz wsiadam na koło Allegro - WSPANIAŁA sprawa :D Wieczorem ma przyjechać "moja ekipa" czyli Bartas z Rudą, więc wyczekuję wieści od nich :D Ale wcześniej nieoficjalnie festiwal otwierają świętujący 20lecie pracy artystycznej Kabaret Neo-nówka :D
Czwartek, 29.07:
No i start koncertów. W tym roku ze względu na pandemię mamy na festiwalu tylko dwie sceny: główną i ASP. Na ASP możemy się spotkać z:
ASP:
Łukaszem Czapielą
Andrzejem Chyrą
Make Life Harder
Na Dużej Scenie możemy wysłuchać takich koncertów jak:
Tabu
WaluśKraksaKryzys
Kroke
Vavamuffin
Jahcoustix ( Niemcy )
Łona, Weber & the Pimps
Renata Przemyk
Raz Dwa Trzy
Łydka Grubasa :D
Piątek, 30.07:
ASP:
Elżbieta Dzikowska
Arek Jakubik
Debata: Czy grozi nam Polexit - Sylwia Gregorczyk-Abram i Michał Wawrykiewicz
Duża Scena:
Batna - AntyFest
Decadent Fun Club
Cheap Tobacco
Dirty Shirt ( Rumunia )
Netrzask
Dżem
Igorrr ( Francja )
Bokka
Dubioza Kolektiv ( Bośnia i Hercegowina )
Swoją drogą... przez Dżem ominąłem Dubiozę, bo jak zwykle chłopaki mnie uśpili :(
Sobota, 31.07:
ASP:
Radek Kotarski
Przemek Kossakowski i Ekipa Down the Road 2
Marta Lempart
Duża Scena:
From Today
Kosmodrom
No Logo
Black River
Hańba
Pidżama Porno
Kasia Kowalska
Morgane Ji ( Francja )
Slift ( Francja )
ASP i Piotr Bukartyk
Niedziela, 01.08:
Czas powrotu do domu :( Część manatków wyniesiona dzień wcześniej, więc zostało ich odrobinę mniej :) Do 12:00 prośba o opuszczenie parkingu, do której się stosujemy, ale co zauważamy ??? Pole namiotowe czyste jak nigdy !!! Praktycznie zero śmieci !!! Normalnie CUD !!! Widać, że hasło Zaraz Będzie Czysto działa na tych ludzi i każdy dba o NASZ DOM, NASZ KAWAŁEK ZIEMI :D Podziw, czas odliczać dni do kolejnego spotkania na nowej ziemi :D Do domu docieramy - po pokonaniu około 570 km - około godziny 21 z hakiem :D
niedziela, 20 czerwca 2021
Podsumowanie Wszystkich Festiwali - Przystanek Woodstock i Pol`And`Rock Festival - czyli... fakty, mity, liczby i inne zestawienia
Podsumowanie Wszystkich Festiwali - Przystanek Woodstock i Pol`And`Rock Festival - czyli... fakty, mity, liczby i inne zestawienia
Nadszedł, Moi Kochani, czas podsumowań. W tym blogowym wpisie zajmiemy się tym co podsumuje Wszystkie dotychczasowe edycje Najpiękniejszego Festiwalu Świata. Ten wpis będzie wyglądał troszeczkę inaczej niż te, do których się przyzwyczailiście, ale mam nadzieję, że też będzie wyjątkowy. W tym wpisie podzielę się wszystkim ( no praktycznie wszystkim ) co wiem, co mogłem ominąć itp itd we wpisach poprzednich. Niektórzy moi czytelnicy podesłali swoje wspomnienia i zdjęcia ( zarówno pamiątek, jak i siebie samych ) i za ich zgodą opublikuję parę z nich, w tym wpisie. Tak więc... ZACZYNAMY !!!
- Do tej pory odbyło się - 26 festiwali ( 1 edycja w Czymanowie nad jeziorem Żarnowieckim, 1 edycja na lotnisku Aeroklubu szczecińskiego, czyli Szczecin-Dąbie, 1 edycja w Lęborku ( tzw. "Dziki Przystanek" ), 1 edycja w podwarszawskim Ożarowie Mazowieckim ( tzw. "Najpiękniejsza Domówka Świata" ), 6 edycji w Żarach oraz 16 edycji w Kostrzynie nad Odrą :D )
- Na samej Dużej Scenie ( nazywanej czasami Sceną Główną ) odbyły się 684 koncerty w wykonaniu 501 zespołów z całego świata
- Rekordzistami z polskich kapel są: Carrantuohill - 13 występów na Dużej Scenie ; Acid Drinkers - 9 występów na Dużej Scenie ; Hunter, Gang Olsena - 7 występów na Dużej Scenie ; Dżem, Lao Che, HEY - 6 występów na Dużej Scenie ; ANKH, Farben Lehre, Closterkeller, Raz Dwa Trzy, Coma - 5 występów na Dużej Scenie ; Skankan, Obstawa Prezydenta, Swawolny Dyzio, Nocna Zmiana Bluesa, Orkiestra Na Zdrowie, Quo Vadis, Urszula, Voo Voo, Jelonek, Maleo Reggae Rockers, Happysad - 4 występy na Dużej Scenie :D Reszty kapel nie liczę, bo od 3 występów w dół :P W podsumowaniu występów na Dużej Scenie ominąłem występy ekipy Akademii Sztuk Przepięknych :P
- W czasie 26 festiwali rozdano... 54 nagrody Złotego Bączka :D czyli nagrody festiwalowej publiczności :D Nagrodę otrzymało 49 zespołów, z czego Acid Drinkers, HEY i Tabu otrzymały nagrodę po 2 razy :D
- Rekordzistami z zagranicznych zespołów są: Die Toten Hosen ( Niemcy ), RAW ( Kanada ), Clawfinger ( Szwecja ), Dub FX ( Wlk. Brytania ), Skindred ( Wlk. Brytania ),The Qemists ( Wlk. Brytania ), Dubioza Kolektiv ( Bośnia i Hercegowina ), The Dead Daisies ( USA ) - po 2 występy na Dużej Scenie festiwalu :D Na chwilę obecną, czyli kiedy piszę tego bloga ( 19. czerwca 2021 ) bałkańska Dubioza Kolektiv ma 2 występy, ale jest zapowiada na ten rok, czyli... pozostanie zapewne samotnym liderem wśród zagranicznych występów na festiwalu :D
- Z zagranicznych krajów najczęściej na festiwalu reprezentowane są: USA - 39 ( 40 ) ; Niemcy - 27 ( 26 ) ; Wlk. Brytania - 39 ( 45 ) ; Jamajka - 11 ; Szwecja - 9 ( 10 ) ; Francja - 6 ; Mołdawia - 1 ; Białoruś - 2 ; Senegal - 1 ; Meksyk - 2 ; RPA - 1 ; Chorwacja - 1 ; Grecja - 1 ; Dania - 1 ( 2 ) ; Chile - 1 ; Holandia - 4 ; Finlandia - 4 ; Austria - 1 ; Australia - 4 ; Włochy - 4 ; Indie - 3 ; Kanada - 3 ( 2 ) ; Ukraina - 2 ; Czechy - 2 ; Bośnia i Hercegowina - 1 ( 2 ) ; Serbia - 1 ; Rosja - 1 ; Macedonia - 1 ; Hiszpania - 2 ; Irlandia - 1 ; Szwajcaria - 1 ; Mongolia - 1 ; Szkocja - 1 ; Izrael - 1 ; Brazylia - 1 ; Wybrzeże Kości Słoniowej - 1 ; Japonia - 1 - co daje występy 183 wykonawców zagranicznych ( w nawiasie podałem liczbę koncertów, ponieważ niektórzy grali po 2 razy na festiwalu ) z... 37 krajów :D
- Akademia Sztuk Przepięknych powstała w 2006 roku zaprosiła wielu wspaniałych gości na spotkania z festiwalowiczami :D W latach 2006-2020 na ASP mieliśmy łącznie... 147 spotkań, w których udział wzięło 162 gości, w tym 7 z zagranicy :D ( w statystykach liczę pojedynczo zespół Sabaton oraz cały Kabaret Limo ). Nie liczę występów w ramach "Nocnego ASP"
- Zbiórki krwi prowadzone przez ambulanse do ich poboru zebrały przez 14 lat "szatańską krew" ( jak to ktoś kiedyś ujął :P ) w ilości 10.674 litrów - co daje na każdy rok festiwalu średnio 762,4285714285714 litrów krwi :D
- W granie na festiwalu nei wliczam Małej Sceny ( ponieważ na samym początku funkcjonowała jako scena, na której mógł zagrać każdy kto miał sprzęt grający i chciał się zaprezentować - a poza tym nie ze wszystkich lat kapele tam występujące są podane :P ) oraz Sceny Pokojowej Wioski Krishny ( tutaj też czasami brak źródeł ) i Sceny Lecha, która funkcjonuje dosłownie parę lat :P Za co PROSZĘ o wybaczenie :D
- Myślę, że w ciągu 26 lat festiwal odwiedziło około 11 mln ludzi ( ale licząc, że każdy uczestnik zjawił się na nim tylko 1 raz :P )
- Klementyna z Kłobucka pisze tak: 2020 Domówki: W miejscowości Żytniów, powiat oleski, odbyła się impreza charytatywna-domówka, podczas której zespoły występowały w... stodole. Oprócz koncertów na żywo (m.in. Pajujo, Cynamonowy Ogród), odbywały się też warsztaty oraz zorganizowano strefę dla dzieci. W tym roku organizatorzy zapowiedzieli powtórkę wydarzenia, zaplanowaną na 15-17 lipca 2021. 2019: Na górce ASP w jednym z namiotów można było porozmawiać o prawach kobiet oraz aborcji. Kiedy wraz ze znajomymi zagłębialiśmy się w temat, przeglądając mapę świata, w których aborcja jest zakazana, do namiotu wpadł pewien pan. Bardzo chcial wszystkich przekonać, ze aborcja to zło, ale trafił na ludzi wokół, którzy trochę sprowadzili go na ziemię wytracając mu argumenty
- Paweł P. także cos napisał: "Dopiszę kilka moich wrażeń z wyjazdów. Raczej skrótowe i co mi w głowie zostało charakterystyczne.2004 Pierwszy woodstock z dwoma kolegami bardzo ulotnie niestetyzapamiętany (taką mam sklerozę) Nawet się przez ułamki sekund nakoncercie zespołu Mech odnalazłem pod sceną na jednej z weekendowychdomowych orkiestr. I chyba ten koncert do dziś robi na mnie wrażenie.Pamiętam jak dosłownie odcinało tlen skacząc tam pod sceną, zapewne zupału i setek oddychających i bawiących się ludzi. Jakieś potknięcie ikogoś kto zaraz pomógł wstać co wydało mi się wtedy niesamowite ipozytywne. Upal kurz namiot rozbity gdzieś na patelni. Chyba wtedymielonka kolegi wylała się niczym zupa z gorąca. Wino pite w parku wKostrzynie bo to były czasy "winne" u mnie ;). Wieczorem koncertDezertera który do dziś robi na mnie ogromne wrażenie ze względu nadźwięk basu gitary akurat w tym wykonaniu i gościnny udział KasiNosowskiej. Niestety ewakuacja już następnego dnia i nie bylem nakoncertach w dniu drugim. Czemu? sam nie wiem ale cos mi się zdaje zegdzieś nad ranem wywrócony do góry nogami toj toj mógł spowodować pewnąfobie:) , a może to zmęczenie ciężko stwierdzić. Ale było super.2005 Tu niestety pamiętam sporo mniej. Zero zdjęć. Pod sceną na pewnona czymś byliśmy za dnia bo kolega od machania głową musiał udać się dopunktu medycznego bo cos sobie naciągnął. Na pewno wycieczki z pola doKostrzyna, i przekonanie ze im jesteśmy bardziej zakurzeni tym lepiej .Na etapie podróży na pole znajomy znajomego czy ktokolwiek inny miałoddać drugi namiot ale nie oddał więc zostaliśmy z małym dwuosobowymnamiotem na 3 osoby plus bagaże. W nocy zalał nas deszcze przemokłowszystko i zarządziliśmy ewakuację niestety. Rozbici byliśmy gdzieśgdzie teraz jest mała scena lub nawet za tam gdzie jest Lech w okolicachlasku - zdaje się że było to jakoś inaczej rozplanowane. Jedno cokojarzę w ułamkach wspomnień to grający co jakiś czas bodajże z wioskipiwnej Master of Puppets.2017 Powrót po latach dość spontaniczny. Głownie na Amon Amarth. Wpamięci zapadł mi olbrzymi korek na trasie od południa od miejscowościGórzyca. Staliśmy tam przynajmniej od około 18 a na pole dojechaliśmycos koło 23 (tak wnioskuje z fotek i godzin robienia) Z tej radościwypiłem w korku kilka piw. Minęliśmy się również z wjazdem na parking odzachodu i radośnie pomknęliśmy na Sorbinowo. Na szczęście udało sięzawrócić i znaleźć miejsce na parkingach blisko ruin fortu Sarbinowo.Niesamowite wrażenie sprawiły leśne wioski które się mijało idąc nakoncert . Niczym żyjące miasto , platformy na drzewach , tygielspontaniczności imprezy radości śmiechu i pozytywnych świrów. Ludziebawiący się dookoła bez agresji uśmiechnięci nie myślący o tym by jaksię napiją szukać kogoś do zaczepki (co jest norma na tak zwanychcywilizowanych imprezach) Inny świat. Szok żal tak długiej przerwy.Kolega zdziwiony (kompletnie z innej bajki muzycznej raczej dyskotekowejale bardzo otwarty na pozytywne wrażenia ten sam który był już ze mną w2004). Ta noc nie za bardzo chciała się skończyć odczytując zdjęcia – pokoncercie Amon Amarth chyba zaszliśmy do Leszka na piwa , o 2.30skakałem przez wodę obok grzybka , o 3 byłem znów gdzieś w okolicachLeszka, a potem jedliśmy cos w gastro. z kimś rozmawialiśmy ,przedzieraliśmy się przez namioty w lasku miedzy scena a głównym pasażem(co było głupie bo nie znaliśmy po nocy topografii pola), godzina 5 lubpo to chyba czas gdy zbierałem się spać a fakt ze sią rozdzieliliśmysprawił że kilka kółek niepotrzebnie zrobiłem na wzgórze ASP i zpowrotem nie mogąc znaleźć ścieżki na parking przy forcie. Niestetypowrót już na drugi dzień ale za to nauczka by nie świętować zbytwesoło bo sporo chwil ucieka a i nie zobaczy się wszystkiego co sięchciało. No i nie można spać 3 godziny i być pełnym energii :)2018 To już rok przygotowanej wyprawy łącznie z pawilonikiem działkowymw którym stały namioty. Ale nie byłoby normalnie gdyby nie obyło się bezdojazdowych przygód. Wyjechaliśmy już pod wieczór a na poleMalinowskiego próbowaliśmy wjechać lasami od tylu gdzieś na wysokościmiejscowości Młyniska ,Krześnicy od północy. Zważywszy ze było już po 12w nocy a plan choć był dobry to niesprawdzony i trzeba było zawracać, boleśne drogi a zwykły samochód osobowy się nie lubią, a szczególnie trąceo podłoże zawieszenie. Utknęliśmy gdzieś w połowie drogi w środku lasu.Ciekawostka spotkaliśmy innych ludzi szukających imprezy techno (wtrakcie festiwalu dowiedziałem się o co chodzi) zawróciliśmy,przejechaliśmy niejako koło Kostrzynem i wjechaliśmy na poleMalinowskiego jak ludzie od strony Gorzowskiej. Pamiętam jak patrolowcymówili ze kończą się miejsca i niedługo zamykają (lub cos podobnego)Szalona to była noc bo gdzieś chyba od godziny drugiej zamiast spaćrozbijaliśmy pawilonik działkowy i namioty , nie jestem pewien czyspaliśmy w ogóle bo daty robienia zdjęć i godziny są druzgocące Około3:33 pawilonik stoi, ale tylko szkielet za to jest przerwa na piwo;) anastępne foto to już okolice godziny piątej i pięknie wstający świt. Anieco później zawinęliśmy namioty, pawilon tobołki, by przenieść się podlas na końcu pola, a ostatecznie rozłożyliśmy się koło pomiędzyśrodkowymi laskami na malinowskim. Do południa wszystko stało. Tenfestiwal to na pewno duże upały 30-40 stopni bardzo ekonomiczne piciepiwa bo jedno starczało na kilka godzin oraz odpalanie klimatyzacji waucie i chłodzenie się tak nawet przez te kilkanaście minut na dzień.Zachody słońca kurz magia wysokiej trawy i lasu. Z muzyki Gojira bardzodobry koncert oraz Judas Priest świetny technicznie odegrany wzorowo aletak jakoś bez kontaktu z publicznością. Miałem być jeszcze na ArchEnemy ale pokrętnie pomyślałem ze gra następnego dnia po północy. Z tymrokiem kojarzy mi się Dubioza Kolektiv na której nie bylem aleprzechodziłem pasażem i te dźwięki po prostu wpadły od razu w ucho.Odkryciem dla mnie była tez wioska psytrance na końcu maliniaka wesołepseudo tańce gdzieś nad ranem koło czwartej w nocy w sobotę tamże.Policja konna na patrolach, niespodzianki w nocnych tojtojkach oraz tychktóre się nie zamykały to także zapadło w pamięć. Niesamowite uczuciejakiegoś nocnego labiryntu gdy chodzi się pośród ludzi i czas miejscesię zatraca. Niestety wracałem w sobotę przed rozpoczęciem grania nascenach wiec koncertów ostatniego dnia nie widziałem:(2019 wyprawa lepiej przygotowana i z zapasem czasu bo wyjazd już wewtorek popołudniem coś po 14 z przystankiem koło sklepu z chińskaodzieżą by zakupić tani kapelusz pseudomoro :) Dojazd zajął prawie 5godzin (gdzie powinno to być na spokojnie półtorej) ale z przystankami wdrodze po sklepach. Wjazd na pole malinowskiego po 19 i wieczornestawianie pawiloniku działkowego namiotów co jak się okazało było dobrympomysłem bo w nocy przyszła spora burza i ulewa (niezastąpiona foliamalarska sprawiła ze tani namiot 2ka za 4 dyszki stał się wodoodporny:))Następnego dnia piękna mgła rano , koniec budowy "rezydencji" i ludziez kampera obok witający się jako sąsiedzi, a z kolei z drugiej stronyinni sąsiedzi częstujący domowym piwem. Pierwszy dzień festiwalu towizyta w siemashopie samoloty na rozpoczęciu - na które się nota benespóźniliśmy oraz wieczorne czekanie na znajomych idących piechotą aż zDąbroszyna wzdłuż drogi bo tylko tam udało im się zaparkować. Zresztądnia następnego i tak do tej miejscowości poszliśmy po klamoty i zabraćsamochód na płatny parking. Muzycznie to niezapomniany Testament ześwietnym brzmieniem, Zalewski , Chylińska, Acid Drinkers , monumentalnyKult , Skunk Anansie oraz wesołe podskoki cos koło 3 w nocy po kulcie napsytrance na Malinowskim. Kolejny raz przekonałem się ze gdyby nierobienie zdjęć i nagrywanie nawet byle czego sporo by uciekło z pamięcia już na pewno co do godzin i dni. Ból jedyny że nie udało się dotrzećna małą scenę.A we wrześniu tego samego roku nostalgicznie wróciłem do Kostrzynaodwiedzić pole i miejscówki.Tak ja to pamiętam ale że pamięć mam ulotna być może coś pomyliłem lubprzekręciłem :D W zasadzie moje woodstocki miały taka dziurę miedzy 2005a 20017 ze sporo mnie ominęło łącznie ze słynnym „zaraz będzie ciemno”oraz wieloma woodstockowymi zwyczajami ale grunt to klimat i muzyka."
- Monika J. w jednym z wpisów napisała tak: "Zapomniałam czy to był 2014 czy 2015 wlasnie - odbieranie córki zza sceny 5 zawałów 3 wylewy.... Poszukiwania przez półtorej godziny 6 latki na terenie festiwalu gdzie nie było wiadomo dokąd poszła... Chyba jednak 2014 to był Nikomu nie zycze - młoda po prostu jeżdżąca od urodzenia na festiwal czuła się i czuję po dziś dzień jak na wakacjach u babci.... Chciało jej się siku to poszła do toja.... Po drodze jakieś dziewczę na nią wpadło, przewróciły się, młoda zaryła nosem w ziemię i ryczala przez godzinę nie mogąc wydobyć słowa a ja m bardziej się pytali tym bardziej ryczala znaleziona szczęśliwie bo dziewczę wzięło ja pod pachę i zaprowadziło do biura rzeczy znalezionych A od następnego roku już nigdzie sama i nikt i kiedyś mnie za to zamordują ale nie chcę przeżyć tego jeszcze raz Ale to dzięki atmosferze festiwalu tak się stało - bezpieczeństwo, tolerancja, życzliwość więc młoda niczego się nie obawiała. Dorzucę tylko - przepraszam z 2014 ale to odnośnie mojej wcześniejszej wypowiedzi - młodej też to zdarzenie utknęło w głowie p s. To zielone to pamiątka z wakacji z oryginalnym zapisem Leh - pani kazała napisać coś o wakacjach i właśnie pamiątkę narysować "
- Jowita Ł. pisze tak w swoich wspomnieniach: "Ach te kradzieże… przez 19 lat zdarzyło mi się 3 razy. Z czego dwa to noc po nocy. W kiepskim miejscu się rozbiłam… . A pierwszy raz to ktoś się nie bał i jak spałyśmy z dziewczynami to po prostu rękę włożył bo był plecak koło wyjścia i zabrał . Najbardziej mi szkoda koszulek festiwalowych. Podchodzę do tego jak do ryzyka zawodowego, na tyle lat to i tak mało XD "